To w oczywisty sposób, już teraz, zmusza Polaków do rozważania różnych scenariuszy, np. wyjazdu z kraju. – Nie zgadzam się z opiniami tych ekspertów, którzy twierdzą, że musimy na siłę ściągać Ukraińców do Polski. Ja zadam pytanie, dlaczego nie postaramy się o to, żeby nasi rodacy, rozsiani po świecie, powrócili do ojczyzny.
W Polsce nie opłaca się pracować. Krzysztof Kolany główny analityk Bankier.pl. publikacja. 2011-06-30 06:00. Polska to kraj, w którym praca jest opodatkowana jak wódka, a emerytom wiedzie
Wyjeżdżają do innego kraju - Dziennik.pl. Polska już nie taka atrakcyjna dla Ukraińców. Wyjeżdżają do innego kraju. Pracownicy z Ukrainy wyjeżdżają z Polski. Wolą inny kraj Europy
Do tego litr benzyny 95 w Polsce to obecnie wydatek ok. 5 zł, a w Niemczech 6 zł. Za 50 litrów (seniorom powinno wystarczyć) w Polsce trzeba zapłacić 250 zł, a w Niemczech - 300 zł.
. Od 500 tysięcy do nawet miliona - tylu Ukraińców już wkrótce może opuścić Polskę. Tak wynika z szacunków Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Wszystko z powodu projektu ustawy przyjętego przez niemiecki rząd, który ma ułatwić podejmowanie pracy obywatelom krajów spoza Unii ustawy ułatwiającej wykwalifikowanym pracownikom spoza UE imigrację do Niemiec został przyjęty przez rząd w Berlinie w ubiegłym tygodniu. Proponowane rozwiązanie ma zmniejszyć niedobór rąk do pracy, na który narzekają niemieccy przedsiębiorcy. Teraz projekt trafił do w PolsceW ocenie ekspertów w razie wejścia w życie nowych przepisów ucierpieć może polska Ukraińcy to idealni imigranci w Polsce. Trochę korzystamy na nieszczęściu sąsiada. To był nasz los na loterii, że akurat pobliski naród, bliski kulturowo ma takie kłopoty gospodarcze, że im się opłaca przyjeżdżać do Polski. Trzeba zrobić wszystko żeby zostali - powiedział w TVN24 profesor Witold Orłowski, uwagę, że podobnie "Brytyjczycy skorzystali na tym, że w Polsce były wielokrotnie niższe pensje".Z oświadczenia Konfederacji Lewiatan wynika, że "deklaracje obywateli Ukrainy co do planów pozostania na terytorium Polski (nawet przed wprowadzeniem tematu liberalizacji przepisów niemieckich) nie pozwalają na zbytni optymizm"."Wprawdzie przyjęty projekt niemieckiej ustawy jest bardziej restrykcyjny niż wynikało to ze wstępnych propozycji, jednak procedury zostały wyraźnie uproszczone" - dodano. Jak podkreślono, po wprowadzeniu nowych przepisów w Niemczech zmaleje znaczenie listy zawodów deficytowych i rozszerzą się szanse dla migrantów chcących się doszkolić."Warunkiem jest znajomość języka niemieckiego, którego naukę ma wesprzeć rząd niemiecki. Niemcy szacują, że dzięki podjęciu tych działań unikną strat rzędu 30 miliardów euro związanych z nieobsadzonymi wakatami" - zaznaczyła Konfederacja rynek pracyEksperci obawiają się, że nowe przepisy mogą doprowadzić do znacznego odpływu Ukraińców z naszego Nasz umiarkowany scenariusz, który uważamy za realistyczny, przewiduje odpływ z polskiego rynku pracy 500 tysięcy Ukraińców. W przypadku scenariusza pesymistycznego ubytek będzie dwukrotnie wyższy - powiedział w rozmowie z "Welt am Sonntag" rzecznik Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Jakub Binkowski. Jak wynika z analiz związku, z Polski do Niemiec wyjadą przede wszystkim ci, którzy zarabiają poniżej przeciętnej i nie mają raportu "Postawy obywateli Ukrainy wobec polskiego rynku pracy" przygotowanego przez Work Service wynika, że niemal 8 na 10 obywateli Ukrainy jest zadowolonych z warunków pracy w Polsce i to do tego stopnia, że 84 procent z nich deklaruje, iż poleciliby zatrudnienie w naszym kraju swoim bliskim i znajomym. Z drugiej strony 59 procent badanych przyznaje, że opuści nasz kraj, gdy otwarty stanie się dla nich niemiecki rynek wynika z opracowania przygotowanego przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych w Opolu (odpowiadający za rozliczanie cudzoziemców z całego kraju), na koniec listopada br. składki na konto naszego ubezpieczyciela wpłaca ponad 441 tysięcy obywateli honorowy konsul Ukrainy w Poznaniu Witold Horowski wskazał, że Ukraińców w Polsce, wedle różnych szacunków, jest od 1,5 mln do 3 mln i nie wszyscy będą zachowywać się tak nie ma obawSpokój w sprawie zmian w niemieckich przepisach zachowuje resort rodziny i pracy. - Nie wierzę w głosy tych ekspertów, którzy mówią, że po wprowadzeniu przez Niemcy ustawy ułatwiającej imigrację zarobkową pracowników spoza UE 60 procent obywateli Ukrainy wyjedzie z Polski - powiedział w czwartek wiceminister Stanisław Szwed. Jego zdaniem Polska ma przewagę nad Niemcami, ponieważ Ukraińcy łatwiej się asymilują i uczą języka w Polsce niż u naszych zachodnich sąsiadów. - W Niemczech na pewno jest z tym gorzej – Szweda jedynym argumentem przy wyborze przez Ukraińców kraju, w którym planują pracować, będzie kwestia wynagrodzeń. - Różnicy płac nie jesteśmy w stanie zniwelować. Jeżeli będzie jakiś argument dla tych osób, to będzie to kwestia związana z płacami - uwagę, że rozwiązania, które chcą wprowadzić Niemcy, już funkcjonują w Polsce. - Mamy specjalną ścieżkę dla (pracowników – red.) z sześciu państw: Ukraina, Rosja, Białoruś, Gruzja, Armenia, Mołdawia, która pozwala na przyjazd do Polski na krótkoterminowe okresy zatrudnienia. Mamy prace sezonowe, dziewięć miesięcy w roku i mamy specjalną ścieżkę dla wykwalifikowanych pracowników, grupy zawodów. To jest 286 zawodów, które mają uprzywilejowaną ścieżkę, jeśli chodzi o zatrudnienie – wyjaśniał wiceszef resortu rodziny i mb/ToL / Źródło: PAP, Welt am Sonntag, Deutsche WelleŹródło zdjęcia głównego: Shutterstock
W czerwcu 2019 roku niemiecki rząd uchwalił ustawę o „migracji wykwalifikowanej siły roboczej”, której przepisy wchodzą w życie 1 marca br. Uchwalenie ustawy wynika przede wszystkim z faktu, że niemieckie społeczeństwo starzeje się, a to powoduje niedobór osób na rynku pracy. „Niemieckie firmy mają trudności z obsadzeniem stanowisk wykwalifikowanymi pracownikami. Stale rosnącego zapotrzebowania na osoby do pracy nie pokryły: napływ uchodźców w latach 2015–2018, ułatwione w 2016 r. procedury zatrudnienia dla migrantów z Bałkanów ani migracje zarobkowe z innych państw UE” – pisze w biuletynie poświęconemu omawianej tematyce Katarzyna Michalska z PISM. Pracownik wykwalifikowany, a nie tania siła robocza Przepisy, które wejdą w życie w szerszym stopniu niż do tej pory otwierają możliwość zatrudnienia i dostępu do rynku pracy. Wśród polskich przedsiębiorców pojawią się obawy, że Ukraińcy, którzy przyjeżdżają do naszego kraju, masowo zaczną wyjeżdżać do Niemiec. Aby odpowiedzieć na pytanie, czy faktycznie możemy się spodziewać exodusu, najpierw warto wytłumaczyć kogo poszukuje niemiecki pracodawca. Otwarcie rynku pracy jest skierowane do „wykwalifikowanej siły roboczej”. Są to osoby, które posiadają co najmniej dwuletnie kwalifikacje zawodowe, potwierdzone certyfikatem oraz mają udokumentowaną znajomość języka niemieckiego na poziomie B1. Zgodnie z przepisami ustawy, niemiecki pracodawca będzie musiał zapewnić osobom spoza UE dokładnie takie same warunki pracy i wynagrodzenie, jak własnym obywatelom na tym samym stanowisku. Oznacza to, że Niemcy nie chcą rozszerzać taniej siły roboczej, a ściągają do kraju osoby wykwalifikowane. - Cała procedura opiera się na tym, że kandydat wysyła dokumenty potwierdzające kwalifikacje zawodowe do federalnej agencji zatrudnienia w Niemczech. Dalej agencja wskazuje, czy kwalifikacje cudzoziemca są adekwatne do tego, jakie w tej branży mają niemieccy obywatele. Wynik może być różny. Urzędnicy mogą uznać, że dokumenty wysłane przez cudzoziemca nie są adekwatne. Wtedy aplikacja zostaje odrzucona. Mogą też uznać, że kwalifikacje są w pełni adekwatne i wystarczające dla danej branży. Wtedy pracownik spoza Unii otrzymuje niemiecką wizę w celu podjęcia pracy albo jej poszukiwania – tłumaczy Paweł Kułaga z Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej. Istnieje również trzecia opcja: - Urząd może uznać, że kwalifikacje obcokrajowca nie są w pełni adekwatne, ale zbliżone i wystarczy odbyć szkolenie, aby później rozpocząć pracę – dodaje Kułaga. Opcja ta może być furtką dla wielu obcokrajowców. Od pracownika, który wyjeżdża do Niemiec na trening wymagana jest znajomość języka na poziomie A1. Zakłada się, że po odbyciu szkolenia cudzoziemiec będzie prawdziwą „wykwalifikowaną siłą roboczą” ze znajomością języka na poziomie średniozaawansowanym (B1). Dodać warto, że osoba, która udowodni swoje kwalifikacje zawodowe oraz wystarczającą znajomość języka niemieckiego, może przyjechać do kraju i przez 6 miesięcy szukać pracy na miejscu. Do tej pory z takiej możliwości mogli korzystać pracownicy z wykształceniem wyższym. Okres przewidziany na poszukiwanie pracy nie może być przedłużany o kolejne 6 miesięcy. Czy Ukraińcy wyjadą z Polski? W Polsce mieszka około 1 mln 300 tys. Ukraińców. W ciągu ostatnich 5 lat stali się oni najliczniejszą grupą cudzoziemców, którzy przyjeżdżają do pracy. Zgodnie z badaniami przeprowadzanymi przez Polsko-Ukraińską Izbę Gospodarczą 70 proc. ukraińskich migrantów zarobkowych pozytywnie ocenia doświadczenie pracy w naszym kraju, z kolei 77 proc. pracuje poniżej swoich kwalifikacji zawodowych. Maciej Zaniewicz z PISM uważa, że nie warto spodziewać się odpływu ukraińskich pracowników do Niemiec. - Polski rynek pracy jest atrakcyjny dla osób ze Wschodu, zwłaszcza dla pracowników niewykwalifikowanych. Podstawowym argumentem jest wynagrodzenie. W 2019 roku średnia płaca na Ukrainie wynosiła niecałe 400 dolarów netto, a w Polsce ponad dwa razy więcej. Kolejnym elementem jest liberalna polityka Polski, dotycząca pracowników zza wschodniej granicy, bowiem mogą przyjeżdżać posiadając jedynie oświadczenie pracodawcy. Bliskość geograficzna oraz język, który jest łatwy do nauczenia się oraz znajomość którego nie jest wymagana w pracy – to kolejny element atrakcyjności naszego rynku – tłumaczy Zaniewicz. Ekspert dodaje, że omawiając kwestię otworzenia niemieckiego rynku pracy dla osób spoza Unii, trzeba pamiętać do kogo jest skierowana ta oferta. - Niemcy skupiają się na wykwalifikowanych pracownikach, dla których nie będzie problemem nauczyć się języka na poziomie B1 i podjąć pracę, podczas gdy większość Ukraińców pracujących Polsce nie należy do tej grupy – mówi analityk PISM. Ukraińcy, którzy głównie wykonują pracę fizyczną nadal będą przyjeżdżać do Polski. Podobieństwo językowe ułatwia komunikację pracownik-pracodawca, a sposób zatrudnienia jest mniej skomplikowany i bardziej zrozumiały. Europa Wschodnia kontra Bałkany, Indie i Filipiny Niemiecki rząd podpisał z władzami Kosowa umowę. Dzięki porozumieniu kosowskie szkoły zawodowe będą uczyć swoich studentów języka niemieckiego pod kątem przyjazdu do Niemiec i podjęcia pracy kraju. Bundestag szacuje, że rocznie do Niemiec będzie przyjeżdżać około 25 tys. pracowników spoza Unii Europejskiej. RFN nie ukrywają, że zainteresowane są programistami z Indii, opiekunkami z Filipin oraz rzemieślnikami z Bałkanów. Ustawa o „migracji wykwalifikowanej siły roboczej” wejdzie w życie 1 marca 2020 roku. Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL Kup licencję
- Byłam w weekend w Centrum Handlowym Rondo w Bydgoszczy. Robiąc tam zakupy słyszałam więcej osób mówiących w języku ukraińskim niż polskim - opowiada pani Edyta z piąty Ukrainiec myśli o emigracji zarobkowej. Większość wybiera News Channel "24"/x-newsW naszym kraju rośnie liczba legalnie pracujących cudzoziemców. Przez pół roku przybyło ich ponad 63 tys. Najliczniejszą grupę stanowią właśnie obywatele Ukrainy. Zgłoszonych do ubezpieczeń jest ich już 227 tysięcy, czyli prawie 70 proc. wszystkich obcokrajowców. Na drugim miejscu są Białorusini i Wietnamczycy. Legalna praca i szara strefa- W województwie kujawsko - pomorskim zgłoszonych do ZUS jest ponad 9,3 tys. obywateli Ukrainy, a jeszcze we wrześniu ubiegłego roku było ich 6,6 tysięcy - informuje Krystyna Michałek, rzecznik regionalny województwa kujawsko-pomorskiego ZUS. - Ilu ich pracuje rzeczywiście? Trudno oszacować, gdyż nie wszyscy są ubezpieczeni. Ukraińcy pracy się nie boją [infografika]Niektórzy pracują w szarej dodaje, że obcokrajowiec, który legalnie pracuje w naszym kraju, właśnie tutaj podlega ubezpieczeniom społecznym (wyjątkiem jest sytuacja, gdy wyklucza to umowa między Polską a krajem macierzystym pracownika). Oznacza to, że składki tych osób, tak samo jak składki obywateli Polski, zasilają Fundusz Ubezpieczeń Społecznych, a to z niego wypłacane są bieżące świadczenia dla wszystkich ubezpieczonych. "Nie zabierają miejsc pracy" Na rynku krąży opinia, że Ukraińcy są w Polsce wyzyskiwani, pracują za stawki niższe od Polaków i więcej od naszych rodaków. - Wielu rzeczywiście pracuje dłużej od Polaków. Dotyczy to przede wszystkim osób, które wykonują proste prace w branży produkcyjnej czy budowlanej - komentuje Natalia Myskova z agencji pracy tymczasowej Sanpro, należącej do Grupy Impel (pochodzi z Ukrainy). - Nic więc dziwnego, że wolą oddać się pracy, przecież po to przyjechali. Wśród ofert najchętniej wybierają te, w których można pracować po 12 godzin dziennie. Obowiązują ich te same stawki godzinowe co Polaków. Jednym z najbardziej szkodliwych mitów o pracy Ukraińców jest przekonanie, że odbierają miejsca pracy Polakom. Niektórzy nawet wyciągają pochopne wnioski, że są przyczyną bezrobocia nad Wisłą. Trudno się z tym zgodzić. Przede wszystkim dlatego, że bezrobocie w Polsce jest obecnie najniższe od 26 lat. Jako przedstawiciel agencji zatrudnienia, często kontaktuję się z polskimi pracodawcami, którzy zdecydowali się na zaangażowanie pracowników tymczasowych zza wschodniej granicy. Każdą rozmowę z nami zaczynają od słów: "Przebadaliśmy polski rynek i okazuje się, że nie ma rąk do pracy". Ukrainiec weźmie każdą robotę. Polak woli iść do gminy po zasiłek niż do pracy w poluTo prawda, że większość Ukraińców wykonuje tzw. prace proste. Wśród nich są mieszkańcy wsi, którzy nie mają kwalifikacji, by podjąć inną pracę. Więcej pieniędzy i blisko zachodu- Do Polski przyjeżdżają jednak również wykształcone i doświadczone osoby z miast. Pracując na produkcji lub w magazynach mogą zarobić nawet do 7 razy więcej, niż w swoim zawodzie na Ukrainie - przyznaje Natalia Myskova, ale zaznacza, że to nie jest pełen obraz imigrantów ze wschodu. Jest też druga grupa, która przyjeżdża do Polski nie ze względu na wyższe zarobki, ale by być bliżej zachodu i europejskiej filozofii. Sama jestem jej przedstawicielem. Pochodzę z Ukrainy, ale w Polsce wykonuję pracę odpowiednią do mojego wykształcenia. Podobnie jak mój mąż, specjalista IT. Na Ukrainie wynagrodzenia sięgają (w przeliczeniu na polską walutę - red.) 450 zł, więc na tym tle nawet najniższa polska minimalna płaca (2 tys. zł brutto) to spore pieniądze. Bywają firmy, które płacą obywatelom znad Dniepru, nawet po 15-17 zł za godzinę, ale tylko fachowcom. Tymczasem niedługo, bo już od 4 sierpnia z bydgoskiego lotniska uruchomione zostaną bezpośrednie loty do Lwowa. Obserwujemy rosnące zainteresowanie tym połączeń zarówno w postaci kupowanych biletów jak też zapytań ze strony pasażerów - zdradza Artur Niedźwiecki, rzecznik prasowy Portu Lotniczego w Bydgoszczy. - To bardzo ciekawa perspektywa dla pasażerów z Polski jak też z Ukrainy. Dni operowania pozwalają zaplanować turystyczny weekend we Lwowie bez uciążliwej podróży autem czy autokarem. To również atrakcyjna opcja dla pasażerów, którzy przybywają do Kujawsko-Pomorskiego. Pasażerowi z Ukrainy mogą spotkać się ze swoimi bliskimi już po niespełna 1,5 godziny lotu. Połączenie będzie obsługiwane przez narodowego przewoźnika Polskie Linie Lotnicze LOT. Loty będą odbywać się 2 razy w tygodniu - w poniedziałki i piątki. Samolot będzie startował z Bydgoszczy o godzinie 03:10 i lądował we Lwowie o 05:30. Wylot ze Lwowa zaplanowany jest na 01:40, a przylot do Bydgoszczy na godzinę 02:20. Ceny biletów w dwie strony zaczynają się od 205 zł. aą Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
dlaczego ukraincy nie moga pracowac w niemczech